Dziadek

Otworzyć furtkę i wejść do ogródka
ukwieconego śmieją się piwonie
zamyślonego znów zobaczyć dziadka
poczuć letniego wiatru ciepłe tchnienie
Dziadek co maczał pióro w kałamarzu
i czasy Polski – Ojczyzny wspominał
choć dużo wiedział nie o wszystkim mówił
w otchłaniach wiedzy swego szczęścia szukał
Mocnej postury wysoki i silny
gdy było groźnie raczej się nie lękał
w obliczu strachu umiał być stanowczy
choć Duszę zawsze miał małego dziecka
Żył dosyć długo ale czy szczęśliwie
on tego głośno nigdy nie potwierdzał
w szczególny sposób też pojmował szczęście
skrywał je gdzieś tam w marzeń zakamarkach
Nie bał się wideł łopaty kopaczki
i walił cepem w stodolne klepisko
nie oczekiwał z nikąd żadnej łaski
liczył na prawość prawdę i uczciwość
Nie można tak żyć on tego nie wiedział
że nie da się być wolnym elektronem
bo na każdego czeka gdzieś orbita
zestaw ze smyczą pejczem i kagańcem
Że co najwyżej można poluzować
smycz lecz na tyle żeby gwiazd nie sięgać
z głębi kagańca głos ostrożny wydać
uniknąć sprytnie uderzenia pejcza
Dziadek nie wiedział żył w swojej ułudzie
wciąż liczył na to że się światu przyda
w jednym był zawsze przekonany święcie
że wygrać musi uczciwość i prawda
Gdy w końcu dostrzegł że w tym naszym świecie
nieprędko jeszcze to się może spełnić
to postanowił że mu lepiej będzie
gdy sobie własny mały światek stworzy
I żył w tym światku w tej swojej przestrzeni
ułudy prawdy i sprawiedliwości
mówił człowieka nic nie może zmienić
i nie zmieniony odszedł do Wieczności