Syna mało marnotrawny

Tak długo krzywdził innych
jak się tylko dało
skrupuły do żołądka chował i kieszeni
że tak już będzie zawsze
tak mu się zdawało
nie myślał nigdy o tym
by swe życie zmienić

Tak długa krzywdził innych
nagle się skończyło
przyszedł czas rozliczenia
i kary za winy
tak się jakoś złożyło
że mu darowano
nawet nagrodę dostał
jakąś zamiast kary

Wybaczono mu wszystko
nową szansę dano
nie wiedząc co się kryje
pod ciepłym uśmieszkiem
syna marnotrawnego
teraz w nim widziano
tu i tam zapraszano
go na ucztowanie

Wybaczono mu wszystko
poczuł się niewinny
zawsze słabszymi gardził
bezkarnym się czując
znowu poczuł się silnym
wśród głupich naiwnych
za piękne i nadobne
odpłacał pogardą

Tak długo krzywdził innych
teraz też to czyni
inna tylko na twarzy
maska mu osiadła
tych co tak chwalił kiedyś
wciąż za wszystko wini
o przeszłość i o przyszłość
swoją umie zadbać

Czy kiedyś krzywdził innych
tego już nikt nie wie
zamilkły te najgłuchsze
nawet telefony
pogubili się ludzie
w informacji szumie
on się nie zgubił on wie
co mu się należy